London Eye –
wielki diabelski młyn, który znajduje się po drugiej niż Parlament stronie
Tamizy i po sąsiedzku zerka w stronę słynnej zegarowej wieży Big Ben (dojazd
metrem najlepiej do stacji Westmister), mimo swojej stosunkowo krótkiej jeszcze
historii mocno wtopił się w krajobraz rozległego i zawsze tętniącego życiem
Londynu. Zajmuje obok Big Bena czy czerwonych, piętrowych autobusów jedno z
czołowych miejsc wśród „wizytówek” metropolii. Aż trudno uwierzyć, że ma
dopiero dwanaście lat. Mnie samej wydaje się, że London Eye było w Londynie od
zawsze. Uroczystego otwarcia, ostatniego dnia grudnia 1999 roku dokonał ówczesny
premier – Tony Blair. W taki oto sposób Londyn powitał trzecie tysiąclecie. Dla
turystów londyński diabelski młyn został udostępniony w marcu 2000 roku, a
turyści bardzo chętnie go odwiedzają.
Przez ponad
dekadę swojego istnienia London Eye zabrało
w trwającą około 40 minut podróż miliony ludzi,
było tłem filmowym w wielu filmach i stało się jednym z najczęściej
fotografowanym obiektem, co również widać na widokówkach. Dziś trudno sobie
wyobrazić kolorowego powitania Nowego Roku bez charakterystycznego dźwięku Big Bena
i właśnie nieziemskich pokazów sztucznych ogni wokół i na samym London Eye.
Patrząc z daleka, sam diabelski młym wydaje się konstrukcją wątła i delikatną.
Niejednokrotnie ogarniała mnie dziwna myśl, że przy silnym podmuchu wiatru koło
to może runąć wprost do rzeki. Ale stojąc pod London Eye widać, że ta wysoka na
135 metrów konstrukcja jest zrobiona z najlepszej stali. I bardzo wytrzymałej,
gdyż nie ma prawa nawet jęknąć pod ciążarem trzydziestu dwóchkapsuł. Każda kapsuła
zabiera około dwadzieścia pięć osób.
Czy warto skorzystać z tej atrakcji? Warto, zwłaszcza przy pięknej pogodzie, kiedy ze szczytu London Eye można podziwiać całą panoramę Londynu. Widoczność dochodzi do 48 kilometrów. Owszem, przejażdżka Londyńskim Okiem ma również swoją cenę (warto zainteresować się biletami rodzinnymi- family ticket), ale jest to cena za naprawdę wyjątkowe przeżycie. Przeżycie z dreszczykiem dla tych, co boją się wysokości. Jeśli jednak trudno nam się odważyć na taką podróż, to może warto rozejrzeć się za atrakcjami znajdującącymi się w bardzo bliskim sąsiedztwie London Eye: muzeum morskie, muzeum filmowe… i nieodłączny w takich miejscach McDonald, choć ja osobiście do wyjatkowych atrakcji bym go nie zaliczyła J. Z pozdrowieniami z wysokości- Kasia.
P.S.
Proponuję obejrzenie filmu z powitania Nowego Roku w Londynie. Czy podoba wam się rola London Eye w tym filmie?