Jest trochę
mniejszy od wróbla, niezbyt płochliwy i ma ciekawe ubarwienie- rudzik
zwyczajny- czyli angielski „Robin” (Erithacus
Rebecula). Znacie jegomościa rudzika? Ja znam go bardzo dobrze. Często odwiedza
mój magiczny ogród, bacznie obserwując mnie podczas pracy i umilając mi czas
swoim charakterystycznym i przyjemnym
śpiewem. Czasami licząc na świeżą dostawę przekąsek siada obok mnie na łopacie
i wpatruje się w ziemię. Urocze stworzenie.
Ten mały ptak
wędrowny, tutaj w Anglii, jest jednym z ulubionych symboli okresu zimowego i
Bożego Narodzenia. Wśród tysięcy różnych projektów kartek bożonarodzeniowych,
na wielu z nich widnieje zdjęcie, rysunek lub malunek rudzika. Rudzika można
znaleźć na papierze pakowym, na pudełkach z
cukierkami lub ciastkami i jako dekoracje choinkowe. A przecież ten
zamieszkujący niemal całą Europe ptak (z wyjątkiem Skandynawii) pojawia się w
naszych ogrodach nie tylko zimą. Wprawdzie przemieszcza się nocami na przełomie
marca i kwietnia lub września i października, ale w Wielkiej Brytanii można go
spotkać o każdej porze roku. „A Robin is all year, not just Christmas” (Rudzik
jest przez cały rok, a nie tylko w Boże Narodzenie). Dziś opowiem wam krótko
jak to się stało, że spośród wielu ptaków to właśnie ten o pomarańczowym brzuszku, czy raczej pomarańczowej klatce piersiowej, stał się angielskim symbolem świąt Bożego Narodzenia.
Przenieśmy się na
moment do czasów wiktoriańskich. Wówczas rudzika nie nazywano zwyczajnie robinem
(ornitolodzy tak krótką nazwą nazywają tego ptaka dopiero od 1952 roku),
tylko był to „Robin Redbreast”. I takiej właśnie nazwy od rudzika użyczyli listonosze
na czas Bożego Narodzenia. W tamtych czasach listonosze często pracowali
podczas Świąt Bożego Narodzenia roznosząc kartki i paczki. Ale w te dni na
swoje uniformy nakładali charakterystyczne czerwone tuniki, które nazywano nie
inaczej jak „Robin redbreast”. Listonosze w tych dniach byli bardzo wyczekiwani i radośnie witani przez adresatów przesyłek.
Z czasem towarzystwo pocztowców postanowiło wizerunek rudzika umieścić na
kartkach i znaczkach świątecznych i tak po dziś dzień ptak ten na nich gości, choć
dziś już Poczta Królewska nie pracuje w czasie świąt.
A czy znacie
legendę o pomarańczowym brzuszku rudzika? A chcecie ją poznać? W stajence,
gdzie narodził się Jezus, Maryja, która cały czas była zajęta Dzieciątkiem poprosiła
znajdujące się tam zwierzęta o podtrzymywanie wygasającego w ognisku ognia.
Wokół zaczynało się robić dość zimno. Aby ogień nie wygasł całkowicie trzeba
było delikatnie dmuchać w żar. Niestety, żadne zwierze nie chciało się podjąć
tego zadania, ponieważ bało się ognia. Tylko jeden mały brązowy ptaszek odważył
się pomóc Matce Jezusa. Usiadł w pobliżu ogniska, zaśpiewał i zaczął dmuchać.
Ciężko mu było, bo przecież sam był małym ptakiem. Dmuchał i dmuchał aż
płomienie znów ożyły. Ogień nie zgasł. Małemu Jezusowi zrobiło się cieplej. Niestety,
jeden płomień buchną z taką siłą, że aż poparzył jego brzuch. Maryja w nagrodę
za pomoc i odwagę sprawiła, że plama po oparzeniu stała się prawdziwą ozdobą
małego ptaszka. Odznaczeniem za dobre serce.
I pewnie tak
jest, ma dobre serce skoro właśnie rudzik jest najczęściej przybranym rodzicem
kukułczych dzieci. A ja? Ja bardzo lubię je widzieć w ogrodzie i słyszeć ich
śpiew o każdej porze roku. A jak mi pozwolą, to chętnie zrobię im kilka
kolejnych zdjęć.
Dzięki za opowieści o rudziku. Ja zobaczyłam tego ptaszka 2 lata temu jak przeniosłam się do Danii. I od razu się w nim zakochałam. Niestety mój jest troszkę płochliwy i jedyne zdjęcia jakie mam to przez szybę.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka....
Piękna historia.Znana mi jest ta prześliczna ptaszynka.Dzięki za koncercik:)))
OdpowiedzUsuńWszystkiego Najlepszego w Nowym Roku dla Ciebie i Twoich Najbliższych.
Świetna opowieść,
OdpowiedzUsuńpiękny koncercik,
śliczne ptaszki
i rewelacyjne fotki,
a przygoda niezwykła:D
Pozdrawiam:))
Kasiu, często zaglądam na Twój blog.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, rzetelne informacje i taki fajny sposób pisania........
Pozdrawiam Alicja
śliczny blog, świetna relacja , śliczne ptaszki i piękny śpiew:):):)
OdpowiedzUsuńA fotki niesamowite:)
Pozdrawiam
Witam serdecznie, na Twoją stronę natknąłem się przypadkowo. Zajmuję sie fotografowaniem ptaków, a rudzik jest jednym z moich ulubionych ptaków do focenia. Pięknie śpiewa, nie jest płochliwy :) Zapraszam na moją stronę, publikuję tam wiele zdjęc ptaków -> http://www.rozenek.com
OdpowiedzUsuńPiękna opowieść o rudziku,w moim ogrodzie mieszka taki ptaszek.W tym roku wyhaftowałam obrazek z rudzikiem i za chwilę będzie na moim blogu .Zapraszam:)))http://lucyzglowawchmurach.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lucy:)))
Dziekuje za wspaniale wiadomosci o Rudziku.Wlasnie parka tych slicznych ptaszkow zamieszkala w moim malym ogrodku.Zbudowali gniazdko toz obok moich drzwi wejscowych do domu.Przy pozadkowaniu ogrodka odkrylam miedzy doniczkami kepke lisci i mchu.Okazla sie ze to gniazdko i jest juz w nim 5 jajeczek.W tej chwili juz sa mlode a rodzice lataja w ta i spowrotem z robaczkami w dziobkach.
OdpowiedzUsuńPieknie cwierkaja i nie sie nas nie boja��❤
U mnie też goszczą od zeszłego roku czasami dziś były 2 podjadły i odleciały i to fakt pięknie śpiewają lubię też kosy pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń