Są w życiu takie momenty, kiedy kilkadziesiąt sekund oczekiwania wydają się najdłuższymi momentami w życiu. Pewnie wielu z was teraz błądzi myślami doszukując się takich chwil. Jestem pewna, że dla wielu kobiet to ten moment, kiedy czeka się na kreski. Dokładnie – na kreski. Będzie jedna, czy dwie? Odrobina niepewności, może strachu lub nadziei i oto załóżmy, że test ciążowy wymalował dwie równiutkie kreseczki. Jedną pod drugą. W tym momencie fala gorąca wręcz przewala się przez ciało, w głowie pojawia się tysiące myśli, wszystko przestaje być ważne, bo wszystko się zmienia i już nic nie będzie jak przedtem. Ciąża! Niesamowite emocje; z jednej strony strach, niedowierzanie, obawy, a drugiej radość i niesłychane szczęście. I to powracające jak bumerang pytanie; co dalej?
Jeśli mieszka się w Polsce, sprawa wydaje się prosta. Z wiadomością o ciąży i portfelem udajemy się do lekarza o odpowiedniej specjalizacji, który teraz wyśle nas na badania (najlepiej prywatnie), skieruje na USG (też najlepiej prywatnie), ewentualnie przepisze lekarstwa (nie tanie) i każe się meldować co miesiąc lub jeszcze częściej (lepiej dla was i jego finansów). Co odważniejsi udadzą się do przychodni. Ale co zrobić z nowiną o nowym życiu, które zamieszkało pod sercem kiedy mieszka się na obczyźnie? Na przykład w Wielkiej Brytanii? Czy rzucać wszystko i jechać do Polski? Czy może przechodzić ciąże i rodzić tutaj- w Anglii?
Muszę w tym momencie wprowadzić wątek osobisty. Ja zdecydowałam się przechodzić ciążę w Anglii i tutaj wydać na świat swoje dziecko. Taką decyzję podjęliśmy z wielu powodów, ale muszę szczerze stwierdzić, że po bardzo trudnych ciążach i okropnych porodach zakończonych cesarskim cięciem jakie przeszłam w Polsce, nie chciałam rodzić w Ojczyźnie. I jak dla mnie, to była bardzo dobra decyzja.
Jeśli się mieszka w Wielkiej Brytanii i nagle do nas dociera, że spodziewamy się dziecka –pierwszą rzeczą jaką należy zrobić to udać się do swojej przychodni na spotkanie z GP (General Practicioner), czyli z lekarzem pierwszego kontaktu. On przeprowadza wstępny wywiad i jeśli jest to kolejna ciąża, a w poprzednich były jakieś problemy, należy właśnie tego lekarza o tym powiadomić. Gdyby okazało się, że przyszła mama bierze jakieś leki (np.; na nadciśnienie), lekarz powiadomiony o tym sprawdza leki i ewentualnie przepisze ich odpowiedniki mniej szkodliwe dla rozwijającego się życia. Lekarz zawiadamia o ciąży położną, która ustala termin pierwszego spotkania (około 10 tygodnia ciąży). W Wielkiej Brytanii ciąża nie jest prowadzona przez lekarzy, tylko przez położne. Nie ma prywatnych gabinetów ginekologicznych, co najwyżej prywatne i bardzo drogie kliniki. Ale w razie potrzeby zawsze można umówić się na spotkanie z lekarzem GP w przychodni, a gdyby pojawiły się komplikacje, bardzo niepokojące objawy należy natychmiast należy się udać do szpitala. Teoretycznie w każdym szpitalu kobieta w ciąży z niepokojącymi objawami ma pierwszeństwo w dostępie do lekarza. Pierwsza wizyta u położnej trwa dość długo. Położna przeprowadza z ciężarną obszerny wywiad, wypisuje różne dokumenty, zakłada specjalną kartę, która szczegółowo będzie teraz wypełniana różnymi danymi z przebiegu ciąży. Karta ta, na okres dziewięciu miesięcy staje się najważniejszym dokumentem przyszłej mamy, który musi mieć zawsze przy sobie, dla jej i dziecka dobra. Na pierwszej wizycie dostaje się także pięknie wydaną i szczegółowo zilustrowaną książkę o przebiegu ciąży i porodu. W książce tej można znaleźć odpowiedź na wszelkie nurtujące pytania; zarówno z zakresu ciąży czy pielęgnacji noworodka po sprawy prawne, psychologiczne i związane z kodeksem pracy. Położna także wypełnia dokumenty uprawniające ciężarną do darmowych leków na receptę na okres dwóch lat i do bezpłatnej opieki stomatologicznej (jest to taka biała plastikowa karta, podobna do karty kredytowej, która po kilku dniach przysyłana jest pocztą). Nie opuści się gabinetu bez wielu ulotek czy informacji gdzie można udać się po poradę psychologiczną, gdzie szukać szkoły rodzenia, jakie zasiłki i dodatki się teraz należą i wiele, wiele innych. Ogromna ilość informacji. Jeśli jest to kolejna ciąża, a poprzednie zakończyły się na przykład cesarskim cięciem, położna w takim wypadku często decyduje się skierować pacjentkę pod opiekę specjalisty, jak to było w moim wypadku. Wtedy oprócz wizyt u położnej dojdą także wizyty w przychodni szpitalnej u lekarza specjalisty. Na pierwszym spotkaniu z położną zostaje się także umówionym na badania USG (Scan), które przeprowadza się pomiędzy 10 a 12 tygodniem ciąży, a potem około 18-20 tygodnia. Jeśli ktoś jest pod opieką lekarską, może być skierowany na kolejne USG. Do tego dochodzą jeszcze skierowania na podstawowe badania krwi (w tym na HIV). Może się zdarzyć tak, że położna zapyta kogoś czy chce dokonać aborcji, bo tutejsze prawo w tej kwestii jest barbarzyńskie i pozwala to robić do 20 tygodnia ciąży. Kolejne wizyty u położnej, odbywające się średnio co miesiąc są wizytami kontrolnymi, na których to słucha się bicia serduszka dziecka, rozmawia o problemach, dolegliwościach czy dostaje się kolejne dawki informacji o tym co się ciężarnej należy i do czego ma prawo.
Czasami zdarzało mi się czytać różne fora na temat ciąży w UK. Muszę powiedzieć, że większość kobiet wypowiadających się w nich była zadowolona z brytyjskiej opieki na ciężarną. Ja też nie narzekałam. Owszem, różni są ludzie, to i różne są położne. Są takie, które wykonują swoje zajęcia jak z „automatu”, czyli spełniają tylko swoje obowiązki, inne natomiast do obowiązków dodają trochę osobistego ciepła i zainteresowania. Są miłe i życzliwe. Ja na ogół takie spotykałam, choć był mały wyjątek. Na szczęście tylko mały.
Badania krwi przechodzi się dwa, trzy razy w okresie ciąży. Często także proponuje się badania płodu pod względem choćby ryzyka zespołu Downa. Natomiast badania USG to dość długie wizyty, zwłaszcza w późniejszym okresie ciąży. Prowadzone są bardzo dokładnie, jakby centymetr po centymetrze malutkiego, rosnącego ciałka. Personel szpitalny na ogół chętnie opowiada o tym, co widzi i pokazuje wszystko na ogromnym ekranie. Można też poprosić o zdjęcie, choć w naszym szpitalu było ono drukowane za opłatą. Po pierwszym badaniu USG przyszli rodzice opuszczają szpital z torbą pełną broszur i czasopism o tematyce ciąży i porodu. Mnie uderzyło jedno zdanie, które było zapisane na ulotce dotyczącej praw pacjenta. Brzmiało mniej więcej tak; „Nie musisz być badana ginekologicznie. Nie ma takiej potrzeby. Jeśli lekarz z jakiegoś powodu będzie chciał cię w ten sposób zbadać, wpierw poproś go o szczegółowe uzasadnienie tego badania”. Przyznaję doznałam szoku i niesamowitej ulgi. Pamiętam te koszmarne badania z Polski….. W Wielkiej Brytanii nie przeszłam ani jednego takiego badania. Kiedy ciąża zbliża się do końca, można odwiedzić szpital, w którym przyjdzie na świat dziecko.
Przy planowanym cesarskim cięciu przygotowania wyglądają nieco inaczej. Wizyty w szpitalu u specjalisty wymagają trochę cierpliwości, bo często, mimo umówionej godziny spotkania należy dość długo czekać. Opóźnienia często wynikają z organizacji pracy w szpitalu. Jest kilka gabinetów lekarskich i za każdym razem może się zdarzyć wizyta u innego lekarza. Najpierw wywołana pacjentka (sama lub z towarzyszącą osobą) udaje się do takiego gabinetu na krótkie spotkanie z położną, a po kolejnym wywiadzie przychodzi lekarz (prawie nigdy w fartuchu), przedstawia się, uściska rękę, porozmawia o pogodzie i dopiero potem, często na stopie koleżeńskiej dyskutuje o konkretach. To bardzo miłe wizyty. Można o wszystko zapytać. Lekarz dokładnie wyjaśnia jak będzie przebiegała operacja, uzgadnia z pacjentką formę znieczulenia i datę operacji oraz inne ważne szczegóły. Bardzo często rozmawia też o ewentualnej antykoncepcji po porodzie, a kobietom, które już mają za sobą kilka operacji proponuje się bezpłatną sterylizację wykonywaną podczas cesarskiego cięcia. Na krótko przed planowaną operacją przyszłą mamę czeka jeszcze spotkanie z anestezjologiem, który przeprowadzi kolejny wywiad, ponownie opowie o operacji i objaśni co i kiedy wolno jeść oraz wyposaży w pigułkę, którą należy połknąć wieczorem przed operacją.
Pacjentki, które szykują się do naturalnego porodu proszone są o przygotowanie planu porodu. Co uwzględnia taki plan? Oto poniektóre punkty planu porodu;
-Czy chcesz, by ktoś ci towarzyszył w trakcie porodu?
-Czy chcesz dodatkowych rzeczy; piłki, krzesło?
-Czy życzysz sobie, by przy porodzie uczestniczyły same położne kobiety ?
-W jakiej pozycji chciałabyś rodzić?
-Jeśli chciałabyś znieczulenie, to jakiego typu?
-Czy chcesz skorzystać z wanny, masażu czy innej terapii?
-Czy chcesz, by położono ci dziecko od razu na brzuchu, czy wolisz by je wpierw wytarto?
-Jak chciałabyś karmić swoje dziecko?
-Czy myślisz, ze możesz potrzebować jakiejś dodatkowej pomocy? Tłumacz, psycholog?
-Czy chcesz, by dziecko było cały czas przy tobie, czy aby było zabierane na salę dla noworodków i przynoszone tylko do karmienia?
-Czy chcesz, by dziecko dostało witaminę „K”?
-Czy przy twoim porodzie mogą być obecni studenci?
-Czy wymagasz specjalnej diety?
-Czy twój partner wymaga specjalnej pomocy? Czy twój partner ma psa przewodnika lub jest na wózku inwalidzkim?
-Czy masz jakieś wymagania w zakresie twojej religii? I tak dalej….
Kiedy przychodzi czas porodu należy się spakować, zabrać kartę i jechać do szpitala.
Od siebie mogę dodać, że po dwóch wcześniejszych ciążach w Polsce i ciągłych komplikacjach, pobytach w szpitalach, ciąża prowadzona w Anglii na początku trochę mnie przestraszyła. Ale potem okazało się, że była to najlepiej przechodzona przeze mnie ciąża, a opieka lekarska, mimo, że nie prywatna i wydająca się w pierwszej chwili pobieżna – bardzo dobra. Wystarczająca.
Fakt, kobiety ciężarne nie są traktowane jakoś wyjątkowo. Mało kto ustępuje im miejsca w autobusach czy przepuszcza w kolejce do kasy w sklepie. Choć mnie zdarzały się takie miłe chwile. Często możecie przeczytać tu i ówdzie o tym, że ciężarne starają się pracować do dnia porodu i nie są mile widziane zwolnienia lekarskie. I rzeczywiście znam wiele kobiet, którym ciąża nie przeszkadza w pracy czy normalnym życiu. Ale w moim wypadku od początku zalecane było oszczędzanie się, więc od początku ciąży i do jej końca byłam na zwolnieniu lekarskim. Lekarz wypisywał mi zwolnienie od razu na trzy miesiące. Nigdy nie miałam z tego tytułu jakichś nieprzyjemności od pracodawców, a moja szefowa interesowała się mną, czasami dzwoniła, odwiedzała i doradzała w różnych sprawach. Zwolnienie było płatne, choć po okresie kilku miesięcy, płatne mniej.
Chciałam wam napisać jeszcze o szpitalu, porodach i sprawach z nimi związanych, ale chyba dziś byłoby to zbyt dużo, prawda? Nie wiem czy te informacje komuś pomogą spojrzeć odważniej na ciążę na Wyspach. Mam nadzieję, że tak. Mnie pozostaje wszystkim zainteresowanym życzyć zawsze dobrze przebiegających ciąż i krótkich, bezbolesnych porodów. Pozdrawiam.