Pamiętam, że kilka lat temu zwiedzając z moją najstarszą córką Warszawę, zatrzymałyśmy się nieopodal Zamku Królewskiego, tuż-tuż pod wysoką kolumną, z której szczytu spoglądał w dal kamienny król Zygmunt, wzbudzając w moim dziecku wielką ciekawość. Niedawno miałam okazję sama poczuć się jak dziecko, stanąć w pobliżu jednego z londyńskich pomników i z takim samym zainteresowaniem jakim wówczas wykazała się moja córka, zadać sobie pytanie; „Kto to jest, kim był i czym zasłynął, że jego pomnik wyeksponowany jest w tak ważnym dla Wielkiej Brytanii miejscu- przed Parlamentem? I dlaczego ów posąg groźnie wymachuje do mnie swoim mieczem? Może boi się, że bedę aspirować do zajęcia miejsca w Parlamencie? Zapewniam Waszą Królewską Mość, że ani mi to w głowie! Ani -ani!”.
Kiedy myślę - Ryszard I Lwie Serce (Richard I - The Lionheart) to zaraz z kłębów moich myśli wydobywa się jeszcze jedna postać - Robin Hood. Wprawdzie nikt nie udowodnił, że obie te osoby żyły dokładnie w tym samym czasie, a tymbardziej nie odnotował w kronikach, że kiedykolwiek doszło do spotkania pomiędzy nimi, a jednak sława tego króla spotęgowana jest dzięki legendzie o księciu złodziei. W wielu produkcjach filmowych o Robinie z Locksley przeplata się postać króla Ryszarda w kontekście walki o jego tron. W mojej ulubionej wersji filmowej, gdzie w rolę Robin Hooda wciela się przystojny i zawsze lekko uśmiechnięty Kevin Costner jest taka piękna końcowa scena jego ślubu z ukochaną Marian. Właśnie w niej odzywa się donośny głos Seana Connery, który jako Ryszard Lwie Serce wjeżdża na koniu pomiędzy tłum weselników, na chwilę przerywając uroczystość i powodując wybuch radości u panny młodej. „Ryszard!” krzyczy Marian i wszyscy składają pokłon. No, prawie wszyscy. Happy End - radosne zakończenie, tylko czy możliwe w tamtejszej rzeczywistości? Jeśli król Ryszard miał tłumacza lub Robin Hood i jego świeżo poślubiona małżonka mieli opanowaną znajomość języka francuskiego, to kto wie? Sam Ryszard w języku angielskim znał zaledwie kilka słów. No i oczywiście jeśli ślub odbywał się w czasie pobytu króla w Anglii, bo warto tu zaznaczyć, że w czasie jego dziesięcioletnich rządów, władca ten spędził na wyspie tylko 6 miesięcy. Między innymi także ten fakt przez wieki stawiał po przeciwnej sobie stronie historyków. Jedni uznawali Ryszarda za wspaniałego króla, inni dowodzili jego egoistycznych pobudek i traktowania Anglii i jej materialnych zasobów jako portfela do pokrywania ogromnych kosztów wielkich wypraw krzyżowych. Co poniektóre źródła podają, że Ryszard nie wstydził się głośno mówić, że tak naprawdę nie cierpi deszczowej i zimnej Anglii, a gdyby znalazł się kupiec, to chętnie sprzedałby mu nawet Londyn. Na szczęście dla Anglików kupca na Londyn nie było.
Wprawdzie Ryszard jako jeden z synów Henryka II z dynastii Plantagenów i Eleonory Akwitańskiej urodził się w 1157 roku w Oxford, to jednak w dość krótkim czasie opuścił Anglię wraz ze swoją poróżnioną z mężem matką i udał się z nią do księstwa Akwiitanii (południowo –zachodnie wybrzeże Atlantyku Francji). Tam wspólnie z nią sprawował władzę nad tą krainą, po cichu knując rozmaite podstępy przeciw swojemu ojcu. Henryk zmarł w 1189 roku i korona Anglii została włożona na głowę Ryszarda. Sama koronacja wzbudza dużo kontrowersji, bo jak podają niektóre historyczne księgi, Ryszard zakazał wstępu na koronację Zydom, a ich delegację z darami kazał pobić, co było początkiem wielkiej i okrutnej czystki tego narodu.
Po koronacji Ryszard opuścił Anglię, by wraz z królem Francji Filipem Augustem, pod wodzą cesarza Fryderyka I Barbarossy udać się na trzyletnią i pełną przygód trzecią krucjatę. W okresie zaledwie trzech lat Ryszard wmieszał się w walkę o Sycylijski tron, wyrwał z rąk Bizantyjskich Cypr, który następnie przekazał w ręce króla jerozolimskiego, a w 1191 zdobył twierdzę Akkon i zaczął rościć sobie prawo do przywództwa w wielkiej krucjacie. To skłóciło go z królem Francji. W efekcie król Filip powrócił do swojej ojczyzny poczynając interesować się posiadłościami Ryszarda. Rozzłoszczony król Anglii, za obietnicę swobodnego dostępu chrześcijan do miejsc świętych zakończył w 1192 roku wojnę z Sułtanem Egipskim i udał się w drogę powrotną do domu. Niestety, wpadł w ręce księcia austriackiego Leopolda i został przez niego uwięziony. Uradowany Filip już nie tylko pragnął zawładnąć ziemiami uwięzionego Ryszarda, ale zaczął wspierać Jana bez Ziemi – młodszego brata Ryszarda w jego dążeniu do przejęcia tronu angielskiego. Ryszard, po złożeniu hołdu lennego i wpłaty wysokiego okupu został ostatecznie zwolniony z niewoli w 1194 roku i w porę powrócił do swojego królestwa ratując swój tron. Jego zemsta dała się odczuć również Filipowi, któremu Ryszard zadawał wiele strat. Ryszard Lwie Serce zginął podczas oblężenia Chalus w Akwitanii w 1199 . Niektóre źródła podają, że śmierć była przypadkowo spowodowana przez młodego, nieudolnie strzelającego z łuku chłopca. Król, którego nie dało się uratować przed gangreną ponoć przebaczył swojemu pechowemu zabójcy i obdarował go pieniędzmi. Niestety, słudzy króla powiesili chłopca na drzewie. Ryszard został pochowany w Akwitanii. „Zmarł śmiercią lwa zabitego przez mrówkę” piszą kroniki o śmierci króla.
Mimo poślubienia Berengarii z Nowarry nie doczekał się potomka. Prawdopodobnie małżeństwo nie zostało skonsumowane. Podręczniki informują, że król Ryszard I Lwie Serce był homoseksualistą. Z pewnością był także ojcem kilku nieślubnych dzieci. Jan bez Ziemi dostał angielską koronę, a dynastia Plantagenów chyliła się już ku końcowi.
Być może właśnie ten wojowniczy charakter i zwycięskie wojny dały temu legendarnemu i wielkiemu także wzrostem władcy przepustkę do zajęcia miejsca przed brytyjskim parlamentem i obserwowania zarówno toczącego się życia politycznego, jak i bardzo wielu przetaczających się tam tłumów turystów, wymierzających w stronę króla swoje aparaty fotograficzne.
Na koniec dwie połączone filmowe wersje tej samej historii.
Dawno temu, każdemu kto próbowałby mi wmówić, że emigruję z ukochanej Polski, wybiłabym to z głowy choćby za pomocą młotka. Podróże kształcą, a życie doświadcza. Tak też Bóg dmuchnął w żagle i okręt mojego życia z rodziną na pokładzie odpłynął w dal, by zacumować gdzieś w samym sercu Wielkiej Brytanii. Od kilku lat uczę się tego "tutaj". Poznaję, doświadczam, smakuję, dziwię się, zachwycam, czasem nie dowierzam, porównuję i opisuję. A kiedyś...? Kto wie, może Bóg znów dmuchnie w żagle i popłyniemy gdzieś dalej, do innego portu? Ale póki co, już dzisiaj zapraszam was na wspólny rejs po Wielkiej Brytanii. Będzie mi bardzo miło gościć was pod moimi żaglami.
Mam "pewne" luki w historii Anglii. Natomiast o tym królu i kilku jeszcze innych, wiem zdecydowanie więcej, a teraz jeszcze więcej :)
OdpowiedzUsuń