Dawno temu, każdemu kto próbowałby mi wmówić, że emigruję z ukochanej Polski, wybiłabym to z głowy choćby za pomocą młotka. Podróże kształcą, a życie doświadcza. Tak też Bóg dmuchnął w żagle i okręt mojego życia z rodziną na pokładzie odpłynął w dal, by zacumować gdzieś w samym sercu Wielkiej Brytanii. Od kilku lat uczę się tego "tutaj". Poznaję, doświadczam, smakuję, dziwię się, zachwycam, czasem nie dowierzam, porównuję i opisuję. A kiedyś...? Kto wie, może Bóg znów dmuchnie w żagle i popłyniemy gdzieś dalej, do innego portu? Ale póki co, już dzisiaj zapraszam was na wspólny rejs po Wielkiej Brytanii. Będzie mi bardzo miło gościć was pod moimi żaglami.

wtorek, 23 listopada 2010

Wiewiórka szara

Przyglądając się otaczającej nas przyrodzie mam wrażenie, że te szare, lub jak kto woli srebrzystoszare gryzonie z angielskiego krajobrazu wyparły rudych kuzynów i kuzynki. O jakimkolwiek pokrewieństwie może świadczyć tylko podobny wygląd i ewentualnie czasami lekki, czerwony połysk futerka. Być może gdzieś w północnej części Wielkiej Brytanii, wśród iglastych lasów wciąż można natknąć się na rudą wiewiórkę, ale w południowej i środkowej części Zjednoczonego Królestwa króluje wszechobecna wiewiórka szara ( Sciurus carolinensis).


W czasach, kiedy rzesze europejczyków zasiedlały Amerykę w poszukiwaniu szczęścia i kawałka własnej ziemi, wiewiórki szare, dotąd zamieszkujące właśnie dzisiejsze tereny USA i Kanady odbyły swoją długą morską podróż do Europy, by w 1889 roku, w liczbie 350 sztuk zostać wypuszczonymi na wolność w liściaste lasy Wielkiej Brytanii. Z hrabstwa Bedfordshire te lekkie, bo ważące do około 750 gram gryzonie rozbiegły się we wszystkie kierunki Wyspy i dziś ich ponad trzydziestocentymetrowe, pięknie ufutrzone ciałka są nieodłącznym elementem angielskiej przyrody. Nie ma się co dziwić, w końcu jest ich kilka milionów, a wciąż się rozmnażają. Bardzo intensywnie rozmnażają, bo pani wiewiórka po okresie 45 dni ciąży potrafi wydać na świat liczne potomstwo i to nawet trzy razy w roku, a potem sama je wychowywać karmiąc przez siedem tygodni własnym mlekiem. Niestety, samce tych wiewiórek to wielkie samoluby i egoiści. Ich udział w „zawiewiórczaniu” świata ogranicza się do poczęcia. Potem znikają z oczu pani wiewiórki oraz przed łysymi i ślepymi wiewiórczymi dziećmi. Po okresie karmienia maleństwa uczą się spożywać to samo co dorosłe wiewiórki; ziarna owsa, prosa, konopi czy rzepaku. Uwielbiają orzeszki i żołędzie. Kto wie, czy taka właśnie karma nie ma wielkiego wpływu na ich mocne zęby i przepiękny, puszysty dwudziestocentymetrowy ogon?

Wiewiórkę szarą można spotkać praktycznie wszędzie. W parkach czy lasach, ale nierzadko buszują także po sklepowych parkingach, ogrodzeniach, placach szkolnych, cmentarzach czy w przydomowych ogrodach. Nic dziwnego, że w mojej kolekcji jest tak wiele zdjęć tych uroczych stworzeń. Dziś pragnę wam kilka z nich pokazać i zaznajomić z wiewiórkami. A kiedyś, przy okazji może uda wam się bliżej poznać te energiczne ssaki, wyciągając do nich rękę ze smakołykiem –chętnie po niego przybiegają.




6 komentarzy:

  1. A ja wiewiórki w UK nie widziałam, widziałam za to liski. I wcale się nie bały:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czarny Pieprzu -musialabys przyjechac do nas. Pelno ich. Liski tez czasami spaceruja sobie srodkiem ulicy.

    OdpowiedzUsuń
  3. fajne sa te wiewióry, takie duże, baraszkują u nas w ogrodzie ale co wyjde na dwór z aparatem to udziekają łobuzy jedne :)
    nasze polskie rude wiewióry sa jednak delikatniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. hi
    ładne zdjęcia, super opis

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również mam sentyment do szarych wiewiórek, których jest tutaj mnóstwo. Natomiast mam wrażenie, że Anglicy traktują je po trochu "z buta". Uważają, że szkodnik z Ameryki Pn. wytrzebił ich łagodną, piekną rudą wiwiórkę. Nie wiem, czy ruda wiewiórka zachowała się na Północy, jestem pewna natomiast, że w Dorset na Brownsea Island znajduje się jedna z ostatnich enklaw naszej rudej wiewórki.
    Pozdawiam podzielając Twój zachwyt nad szarą wiewiórką.
    :)
    viki_on_line

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo je lubię! Baraszkują w ogrodzie .Oczywiście dostają orzeszki.Mam też wrażenie że zamieszkały na strychu!Zrobiło się zimno więc niech tam sobie siedzą!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za to, że tu zaglądacie. Będę bardzo szczęśliwa czytając wasze komentarze-zawsze na mnie działają niczym balsam i sprawiają mi prawdziwą radość.