Dawno temu, każdemu kto próbowałby mi wmówić, że emigruję z ukochanej Polski, wybiłabym to z głowy choćby za pomocą młotka. Podróże kształcą, a życie doświadcza. Tak też Bóg dmuchnął w żagle i okręt mojego życia z rodziną na pokładzie odpłynął w dal, by zacumować gdzieś w samym sercu Wielkiej Brytanii. Od kilku lat uczę się tego "tutaj". Poznaję, doświadczam, smakuję, dziwię się, zachwycam, czasem nie dowierzam, porównuję i opisuję. A kiedyś...? Kto wie, może Bóg znów dmuchnie w żagle i popłyniemy gdzieś dalej, do innego portu? Ale póki co, już dzisiaj zapraszam was na wspólny rejs po Wielkiej Brytanii. Będzie mi bardzo miło gościć was pod moimi żaglami.

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Świąteczna pocztówka

Czy lubicie dostawać świąteczne życzenia? Wiadomo, wszystkie są podobne, niektóre w formie wierszyka kopiowane wielokrotnie i wysyłane za jednym zamachem do wszystkich, ale mimo to, jakie to cudowne uczucie mieć świadomość, że ktoś o nas pamięta. Najcudowniejsze to te wypisywane na pocztówkach, prawda? Te cieszą najbardziej. Ktoś z myślą o nas kupił, bądź sam zrobił piękną świąteczną kartkę, własnoręcznie ją wypisał, pofatygował się na pocztę i wysłał do nas sprawiając nam ogromną radość i uczucie, że jesteśmy choć trochę ważni dla tej osoby. I pomyśleć, że zawdzięczamy to Sir Henry Cole.

Sir Henry Cole (1808-1882) był człowiekiem bardzo szanowanym i powszechnie znanym w dziewiętnastowiecznym Londynie. Nic w tym dziwnego, skoro był pierwszym dyrektorem Muzeum Wiktorii i Alberta w stolicy Anglii. Bywał „na salonach” i miał bardzo wielu znajomych. To wspaniale jest mieć wielu znajomych. Niestety, kiedy nadchodziły długie jesienne wieczory, Sir Henry dostawał czegoś w rodzaju alergii na pisanie listów. Dlaczego? Ponieważ chcąc być kulturalnym i grzecznym, człowiek ten zawsze do wszystkich znajomych wypisywał listy zawierające życzenia bożonarodzeniowe, a skoro tych znajomych miało się tak wielu…..to sami rozumiecie co czuł sięgając po papier i maczając pióro w kałamarzu. Była to długa i bardzo nużąca praca.


Kiedy nadeszła jesień 1843 roku i Sir Henry Cole znów miał sięgnąć po stos papierów, kałamarz i pióro, nagle coś mu wpadło do głowy. Może nawet przypomniał sobie , że rok wcześniej, pewien londyński artysta –William Maw Egley (1826-1916) nie wysyłał do znajomych listów z życzeniami, ale własnoręcznie namalowane zimowe obrazki z życzeniami „Merry Christmas”. Sir Henry Cole postanowił oszczędzić sobie pisania stosu listów. Udał się do innego londyńskiego artysty –Johna Calcott Horsleya (1817-1903) i zamówił u niego rysunek o tematyce świątecznej z wypisanymi świątecznymi życzeniami. John Calcott Horsley namalował rodzinę wznoszącą toast. Sir Henremu obrazek przypadł do gustu i zaraz też zlecił miejscowej drukarni wykonanie tysiąca jego kopii, które w zaadresowanych kopertach zostały rozesłane do znajomych. Od tego momentu popularność kartek świątecznych powoli nabierała rozpędu by ostatecznie, kiedy zatwierdzono możliwość wysyłania kartek bez koperty rozpowszechniła się na cały świat. Już w 1879 roku w samej tylko Europie wysłano aż 350 milionów takich kartek z świątecznymi życzeniami. Jako ciekawostkę dodam, że w Polsce, w 1900 roku ogłoszono konkurs na polską nazwę takiej karty i spośród nadesłanych propozycji wygrała nazwa „pocztówka”, zgłoszona do konkursu przez Henryka Sienkiewicza.

Dziś coraz częściej kartki zastępuje się sms-em lub e-mailem, które choć cieszą, to chyba nigdy nie sprawiają takiej radości jak właśnie kartka obrazkowa wrzucona do skrzynek pocztowych. Ale Brytyjczycy twardo trzymają się swoich tradycji i wciąż wysyłanie życzeń za pomocą telefonów lub Internetu uważa się w Wielkiej Brytanii raczej za brak smaku i wyczucia. Anglicy na ogół tego nie robią. Przemysł pocztówkowy w Wielkiej Brytanii jest bardzo rozwinięty. Nie ma miasta, w którym nie byłoby choć kilku sklepów tylko z pocztówkami, nie tylko świątecznymi, bo przecież Brytyjczycy wysyłają lub wręczają sobie kartki również z innych okazji; urodzin, rocznic ślubu, narodzin dzieci, zmiany pracy, zakupu nowego domu i tak dalej. W okresie Adwentu poczta królewska zarzucana jest kartkami. Chciałoby się powiedzieć: wszyscy do wszystkich ślą życzenia. Ale nie tylko je ślą. Kartki z życzeniami również się rozdaje; w szkole, w pracy, sąsiadom. W szkołach dzieci wypisują je wszystkim nauczycielom i wraz z upominkiem (czekoladki lub butelka wina) wręczają tuż przed świątecznymi feriami. Wypisane kartki wędrują także do wszystkich koleżanek i kolegów z klasy. Nauczyciele wypisują kartki swoim uczniom czasami dorzucając do każdej czekoladowego cukierka. Wieczorami nietrudno jest zobaczyć ludzi biegających z kartkami i wciskających je do skrzynek swoich sąsiadów. Chyba nie ma takiej możliwości, by ktokolwiek nie został na święta obdarowany kartkami. My w jednym roku naliczyliśmy ich ponad 300. Dlatego świąteczne kartki stanowią dekorację świąteczną brytyjskiego domu. Anglicy zawieszają je na sznurkach pod sufitem, na ścianach lub ustawiają gęsto na kominkach i okiennych parapetach. Dom z nimi wydaje się bardziej kolorowy, a w każdej chwili można po nie sięgnąć, jeszcze raz obejrzeć i poczytać. Cały cudowny urok świątecznych kartek.

A jakie są te świąteczne kartki? Różne. Ja najbardziej sobie cenię te tradycyjne, mówiące o Bożym Narodzeniu, z szopką, żłóbkiem, betlejemskim tłem. Ale również te, określane mianem „season greetings” są wyjątkowe i bardzo pomysłowe. Każda z nich, która adresowana jest do mnie i mojej rodziny bardzo nas cieszy i stawia nas w rzędzie ludzi, którzy bronią tradycyjnej formy wysyłania życzeń jako czegoś pięknego i wyrażającego szacunek dla obdarowanego. Pozwólcie, że na zakończenie pokażę wam trochę świątecznych kartek.


Bałwanki, Mikołaje i renifery.

Ulubione misie i postacie z bajek.

Motyw przyrodniczy.

Skojarzenie; ciepło rodzinnego domu

Z myślą o dzieciach
Żłóbek

Święta Rodzina

Z poczuciem humoru

5 komentarzy:

  1. Bardzo interesująca historia kart pocztowych - nie znałam jej. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastycznie wszytsko opisałaś..Pięknie - lekka ręka do pisania .Miło się czyta ..Karteczki na zdjęciach wspaniałe - choć wole ręcznie robione .Ostatnie kartki z humorem super .W Polsce nie widziałam takich święta z Humorem.. a szoda- może w miescie są i takie .Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciesze sie dziewczyny, ze przeczytalyscie i wam sie podoba. Zapraszam ponownie.

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawe.
    uwielbiam dostawac kartki i je dawac wiec całkowicie rozumiem brytyjczyków i holendrów, którzy na punkcie pięknych kolorowych kartek mają świra, jednakże z żalem patrze na te recyklingowe kontenery w ktorych lądują kartki po świętach, ja zatrzymuję przy sobie każdą jedną :)

    uwielbiam karteczki z rudzikami i mrozem :) sa takie inne od tych naszych polskich

    OdpowiedzUsuń
  5. Titaniu, rozumiem cie doskonale ale.... spojrzmy na to z innej strony; kartki ida do recyklingu a nie do smieci. I tego sie trzymajmy. Ja tez swoje przechowuje, czsami moje dziewczyny wykorzystuja je do produkcji wlasnych w nastepnym roku. Ja zdecydowanie wole te z szopka, ale w ogóle uwielbiam je dostawac.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za to, że tu zaglądacie. Będę bardzo szczęśliwa czytając wasze komentarze-zawsze na mnie działają niczym balsam i sprawiają mi prawdziwą radość.