Dawno temu, każdemu kto próbowałby mi wmówić, że emigruję z ukochanej Polski, wybiłabym to z głowy choćby za pomocą młotka. Podróże kształcą, a życie doświadcza. Tak też Bóg dmuchnął w żagle i okręt mojego życia z rodziną na pokładzie odpłynął w dal, by zacumować gdzieś w samym sercu Wielkiej Brytanii. Od kilku lat uczę się tego "tutaj". Poznaję, doświadczam, smakuję, dziwię się, zachwycam, czasem nie dowierzam, porównuję i opisuję. A kiedyś...? Kto wie, może Bóg znów dmuchnie w żagle i popłyniemy gdzieś dalej, do innego portu? Ale póki co, już dzisiaj zapraszam was na wspólny rejs po Wielkiej Brytanii. Będzie mi bardzo miło gościć was pod moimi żaglami.

piątek, 6 maja 2011

Białe klify w Dover

Bywają różne i można je podziwiać w wielu miejscach na naszym cudnym globie. Są również obecne nad rodzimym Bałtykiem. Ale chyba tym, którzy chociaż raz w życiu mieli okazję płynąć promem przez Kanał La Manche, czy w Wielkiej Brytani nazywanym zwyczajnie Kanałem Angielskim, klify będą przywodzić na myśl portowe miasto Dover.


Aby dostać się na Wyspy Brytyjskie samochodem, musimy korzystać z tunelu lub z promów. Chyba najwięcej naszych rodaków korzysta z promów pływających pomiędzy Dunkierką a Dover. Przeszło dwie godziny rejsu możemy umilić sobie jedząc przysmaki z promowych restauracji i kawiarenek, (ale gdy morze jest niespokojne i mocniej buja- zalecam ostrożność). Miłośnicy zakupów w bezcłowym sklepiku kupują alkohole lub perfumy. Zapachy wydobywające się ze sklepu bywają bardzo intensywne, co też nie każdemu może to dobrze służyć. Jedni podróżują oglądając telewizję, czytając świeżą prasę, inni bacznie przyglądają się swoim dzieciom „szalejącym” na mini placu zabaw. Zmęczeni kierowcy drzemią. Czasami - tak z nudów można poczytać ogłoszenia i gazetki reklamowe drukowane w trzech najczęściej rozpoznawalnych na promie językach; polskim, angielskim i francuskim (kolejność nie jest przypadkowa). Przy ładnej pogodzie warto wyjść na zewnątrz by móc pomachać oddalającemu się brzegowi Francji, a po jakimś czasie doszukiwać się charakterystycznego białego paska urwisk w okolicach Dover – białych klifów. To znak, że zbliżamy się do granicy Zjednoczonego Królestwa.

Do widzenia Francjo!
Płyniemy...
Charakterystyczne białe klify w Dover.

Widoczne z dość sporej odległości są jak latarnia pokazująca statkom brzeg. Dostrzec je można nawet w nocy. Trudno się dziwić, gdyż w najwyższych punktach osiągają wysokość ponad 100 metrów i ogarniają swoimi białymi ramionami kilka, o ile nie kilkanaście kilometrów morskiego brzegu. Bywają niebezpieczne i wybierając się na spacer ich stromym brzegiem należy zachować wyjątkową ostrożność.


Nad białymi, kredowymi klifami wznosi się zamek. Chyba nigdy nie zdołam go zobaczyć… W Dover najczęściej jesteśmy w nocy. Czasami bywamy za dnia, ale po 17-20 godzinach podróży zwyczajnie brak nam już sił na zwiedzanie. Wtedy już tylko marzymy by kolejne trzy- cztery godziny jazdy upłynęły jak najszybciej, byśmy mogli wreszcie położyć się w łóżku i zasnąć kamiennym oraz długim snem. Ale zamek już z daleka wydaje się wyglądać imponująco. Zamek - forteca zbudowany w XII wieku, za panowania króla Henryka II – pierwszego króla z rodu Plantagenetów. Jeszcze w średniowieczu pod zamkiem w kierunku morza zaczęto drążyć tunele. Są po dzisiejszy dzień. Kilometry tuneli ukrytych za białą powłoką klifów w przeszłości; zwłaszcza za czasów wojen napoleońskich spełniały funkcje obronne. W czasie II Wojny światowej mieściło się w nich centrum dowodzenia, szpital i wiele innych użytecznych miejsc. Dziś, każdy kto zatrzyma się w Dover może zwiedzać zamek, zabytkową latarnię pamiętającą jeszcze czasy rzymskie i tunele. Może kiedyś i mnie się uda… Tymczasem zobaczcie białe klify z promów, którymi ja czasami pływam. Pozdrawiam serdecznie-Kasia.

Nad klifami zdaje się panować zamek.
Coraz bliżej brzegu...
Port w Dover o wschodzie słońca.
                   Poranek w Dover.

10 komentarzy:

  1. Witam Cię bardzo serdecznie.Bardzo się cieszę że mogę ponownie dowiedzieć się bardzo ciekawych rzeczy.Zwłaszcza że naprawdę posiadasz dar pięknego ich przekazywania.Klify wyglądają imponująco.Jak zawsze piękne zdjęcia,piękny opis. Jednym zdaniem uczta dla oczu i duszy za którą Wielkie Dzięki.
    Pozdrawiam baaaaaaardzo słonecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Relację przeczytałam z przyjemnością. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sliczne zdjecia(zwlaszcza te klify,wygladaja cudnie),piekny opis:))
    Pozdrawiam Asia

    OdpowiedzUsuń
  4. piekne zdjecia i opis... mysle, ze takze pieknie opowiadasz....bede tutaj zagladac.
    Serdecznosci.
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniała relacja, śliczne zdjęcia i piękny opis:):):)
    Uwielbiam wchodzić na Twój blog, jest po prostu rewelacyjny:):),tylko niestety nie potrafię założyć sobie na nim konta i przez to piszę jako "anonimowy" użytkownik;)
    Pozdrowionka z Polski:):)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super opis ,fotki cudowne .
    Dzięki za pokazanie kawałek swiata .
    Masz po prostu dar opowiadania ,przekazywania
    blog jest rewelacyjny .
    Pozdrawiam z Polski Grzegorz

    OdpowiedzUsuń
  7. Grzegorzu- dziekuje za mile slowa. poczulam sie naprawde dowartosciowana.

    OdpowiedzUsuń
  8. Trafiłam tutaj przypadkiem;-)bo podobnie jak Ty jestem oczarowana Dover(choc nie tylko)Aktualnie przebywam w UK i wracam do Dover najczesciej jak tylko sie da!
    Pozdrawiam serdecznie i bede zagladac regularnie:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawy opis,płynęłąm raz promem,miło przypomnieć sobie te chwile.Pozdrawiam z Polski.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za to, że tu zaglądacie. Będę bardzo szczęśliwa czytając wasze komentarze-zawsze na mnie działają niczym balsam i sprawiają mi prawdziwą radość.