Dawno temu, każdemu kto próbowałby mi wmówić, że emigruję z ukochanej Polski, wybiłabym to z głowy choćby za pomocą młotka. Podróże kształcą, a życie doświadcza. Tak też Bóg dmuchnął w żagle i okręt mojego życia z rodziną na pokładzie odpłynął w dal, by zacumować gdzieś w samym sercu Wielkiej Brytanii. Od kilku lat uczę się tego "tutaj". Poznaję, doświadczam, smakuję, dziwię się, zachwycam, czasem nie dowierzam, porównuję i opisuję. A kiedyś...? Kto wie, może Bóg znów dmuchnie w żagle i popłyniemy gdzieś dalej, do innego portu? Ale póki co, już dzisiaj zapraszam was na wspólny rejs po Wielkiej Brytanii. Będzie mi bardzo miło gościć was pod moimi żaglami.

poniedziałek, 16 maja 2011

Nauka czytania

Czasami dopadają mnie myśli, że w dzisiejszych czasach „panowania” gier komputerowych, coraz nowocześniejszych kin domowych, Internetu i wielu, bardzo wielu zagadkowych dla mnie wynalazków – nie ma już miejsca na książki. Techniczne nowinki zdają się zagłuszać książkę nie tylko w Polsce czy w Wielkiej Brytanii. Statystyki są przygnębiające. Od czasu do czasu możemy przeczytać o współczesnym analfabetyzmie człowieka: zna literki, umie je składać, a nie potrafi bądź nie chce czytać. Dlaczego? Może w dzieciństwie nikt nie zaszczepił w nim miłości do książek?


Książki obecne były w moim życiu od zawsze. Nie pamiętam pierwszej samodzielnie przeczytanej książki. Pamiętam wiele książek z czasów mojego dzieciństwa. Niektóre z nich były mi tak bliskie, że po dzisiejszy dzień lubię do nich wracać. Pierwsze lata mojej szkoły opierały się na nauce czytania, pisania i liczenia. Nie zawsze są to miłe wspomnienia, bo nie zawsze ta nauka szła łatwo. Ile razy trzeba było siedzieć nad zadaną czytanką, czy czytać książkę –lekturę, która wydawała się mało interesująca? Oj, bywało tak. Dzisiaj jest mi żal, że troski dnia codziennego i ten bezlitośnie pędzący czas wręcz zabraniają mi czytać tak dużo jakbym sobie tego życzyła. Ale wciąż najczęściej sięgam po książki dla dzieci. Nie tylko z sentymentu, ale także przez silnie we mnie tkwiące poczucie obowiązku zaszczepienia w dzieciach miłości do słowa drukowanego. Nie chwaląc się, idzie mi dobrze. Moje starsze dzieci świetnie czytają w dwóch językach; w polskim i angielskim i co najważniejsze –kochają książki.
A właściwie jak to jest z tą nauką czytania w Wielkiej Brytanii? Czy jest aż tak źle jak czasami opisują to różne portale internetowe czy prasa? Nie, nie jest. Wprawdzie patrząc na statystyki znajomość czytania dzieci w brytyjskich szkołach może wypaść gorzej niż ich choćby polskich rówieśników, ale wynika to zupełnie z czego innego. Statystyki nie biorą pod uwagę ogromnej ilości dzieci imigrantów przybywających do Wielkiej Brytanii , które często nie znają języka angielskiego, nie rozumieją poszczególnych liter, a naukę czytania muszą zaczynać od początku. Tych dzieci jest sporo, więc mimo ogromnego wysiłku tutejszych szkół w pomoc dla nich, wciąż zaniżają statystyki.
Tak naprawdę nauka czytania jest tutaj priorytetem i zaczyna się od najwcześniejszych lat. Jeszcze jako niemowlę dziecko otrzymuje od państwa paczkę z książkami dla najmłodszych, gdzie oczywiście najważniejszy jest obrazek. O taką paczkę należy pytać w przychodni lekarskiej. Wśród programów telewizyjnych dla milusińskich, zwłaszcza tych obecnych na bardzo popularnej stacji Cbeebies są i takie, które w zabawny sposób uczą poprawnej wymowy literek i składania ich w proste słowa.  Gdy dziecko przestąpi próg szkolny, nauka czytania staje się codziennością. W Nursery, dzieci trzy- i czteroletnie oswajają się z książką. W klasach umiejscowione są specjalne przytulne kąciki z półeczkami pełnymi książeczek, gdzie maluchy mogą usiąść i pooglądać obrazki. Codziennie książki czyta nauczyciel. Dzieci zaczynają uczyć się liter i kreślą je w zeszytach. Muszę dodać, że przez kilka pierwszych lat nikt tutaj od dzieci nie wymaga starannego pisania. Te litery wyglądają różnie. Nawet jeśli dziecko pisze drukowanymi literami, nikt nie zwraca na to uwagi. Dlaczego? Ponieważ kiedy dziecko uczy się pisać i czytać ważne jest by się tego nauczyło bezstresowo, by nie myślało o takich szczegółach jak proste i zgrabne litery. Na pismo zaczyna się zwracać uwagę dopiero wtedy, gdy dzieci potrafią już czytać i samodzielnie pisać. Wtedy w klasach pojawiają się specjalne zeszyty, w których codziennie przez kilkanaście minut dzieci ćwiczą charakter pisma.
Powracając do czytania, kiedy nasze dzieci chodzą już do szkoły, ale jeszcze nie czytają, zakłada się im zeszyt, w którym każdego dnia rodzice i nauczyciele notują, jaką książkę dziecko miało w ręku i ile stron dziennie przeczytało na głos. Są to najczęściej książki, które dziecko dostaje do przeczytania od szkoły. Nie są to książki ze szkolnej biblioteki, tylko klasowej biblioteczki i pożycza się je według umiejętności czytelniczych danego dziecka. Na początku są to książki obrazkowe. Zadaniem dziecka jest opowiadać to, co widzi na obrazku, snuć domysły, a dorosły ma mu pomagać zadając pytania typu: „Czy myślisz, że to dobrze…?”, „ Jak myślisz, co się stanie jeśli….?”, „ A czy ty też czasem…?” i tak dalej. Z czasem dziecko dostaje książki z pojedynczymi słowami, potem zdaniami i tak dalej. Najpopularniejsze wśród tych książek są te, które opowiadają o pięcioosobowej rodzinie i ich psie. Mamę, tatę, Biff, Chip, Kipper i ich dużego, żółtego psa- Floppy zna niemal każde dziecko w Anglii.  Ucząc się czytać dziecko poznaje tą rodzinę, o której życiu i przygodach dnia codziennego opowiadają poszczególne książeczki o różnym stopniu trudności. Wszystkie przygody i zdarzenia bohaterów są jakby żywcem wyjęte z życia każdego małego Brytyjczyka, tak też książki te są bardzo popularne, ciekawe i lubiane. Książkowa rodzina ma również swoją stronę w Internecie –tutaj. Ale w Wielkiej Brytanii podobnych serii książek jest bardzo dużo. Mają ważne zadanie: nauczyć małego czytelnika opowiadać, czytać, myśleć i wysuwać wnioski.







Kiedy nauka czytania jest opanowana (na ogół dzieci w wieku sześciu i siedmiu lat czytają już płynnie), wtedy zaczyna się prawdziwa przygoda z książką.  Może ciekawostką będzie fakt, że w Wielkiej Brytanii nie istnieje pojęcie lektura do przeczytania. Owszem, są określone opowiadania, wiersze, które są czytane i poddawane różnym analizom na lekcjach. Cały czas kontroluje się zaangażowanie dzieci w czytanie książek, ale książki te nie są lekturami i nie „omawia się” ich.  Książki, przez cały okres szkoły podstawowej czyta się też na lekcjach. Najpierw 10- 15 minut czytania po powrocie do klasy z godzinnej przerwy. Dzieci wyciszają się nad książką. Często inne dorosłe osoby przychodzą do szkół i angażują się charytatywnie w to czytanie na przykład słuchając dzieci. Do tego dochodzi jeszcze 10- 15 minut czytania przed końcem dnia w szkole, ale wtedy książkę czyta nauczyciel lub jego asystent.
Pracując w szkole miałam okazję obserwować naukę czytania i muszę szczerze przyznać -bardzo mi się podoba. Wiadomo, że często zaniedbania rodziców i ich obojętne podejście do tej kwestii może mieć –ba!- i ma negatywny wpływ na miłość dziecka do książki, ale wydaje mi się, że zdecydowana większość dzieci uwielbia książki na starcie ich przygody z czytaniem. Przecież książka to taka fantastyczna przygoda!
Jeśli jesteście ciekawi, jakie książki cieszą się największą popularnością wśród dzieci, opowiem wam o tym następnym razem. Bądźcie ze mną!

6 komentarzy:

  1. Temat czytania jest bardzo bliski mojemu sercu.I masz absolutną racje że miłość do książek należy zaszczepić od przysłowiowej kołyski.U mnie w rodzinie, mam to szczęście że żadne nowoczesne osiągnięcia techniki nie wyparły zamiłowania do czytania.Z nastoletnią wnuczką są wręcz niejednokrotnie problemy z nadmiarem w tym temacie (czytanie po nocach).Sposób nauki czytania, który opisałaś w Wielkiej Brytanii bardzo mi się podoba.Myślę że warto by z pewnych wzorców skorzystać i u nas.Wiem z jaką niechęcią nasza młodzież sięga po lektury te "obowiązkowe".Powinno się to zmienić.A jest to zadanie dla dorosłych.Ale niestety nic się nie zmienia chyba od wieków.Dziękuje Ci za to że zechciałaś poświęcić swój czas na ten bardzo interesujacy opis i pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu bardzo ciekawy temat poruszylas, ja od dziecka uwielbiam czytac i chcialabym zeby moje dzieci tez lubily czytac:)
    Narazie obaj jeszcze sa mali wiec ja im czytam tzn. starszemu bo mlodszy nielubi jak mu sie czyta( nie wiem dlaczego) staszy wrecz uwielbia jak mu czytam, obaj codziennie siedza i ogladaja swoje ksiazeczki,starszy jakis czas temu zaczol opowiadac historyjki na podstawie obrazkow z ksiazek no i zaczelismy uczyc sie powoli pisac literki i glosno je nazywac( nawet niezle mu to idzie) Wiec jesli mialabys ochote i czas to ja bardzo chetnie dowiem sie jakie ksiazki ciesza sie najwieksza popularnoscia wsrod dzieci, moze ktoras zaciekawi mojego mlodszego malucha:)))
    Pozdrawiam Asia

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy temat, również bardzo lubię czytać książki:):)i z niecierpliwością czekam na kolejny news dotyczący książek czytanych przez dzieci w Wielkiej Brytanii:D Wg. mnie znacznie lepszy wydaje się system prowadzony w Wielkiej Brytanii niż w Polsce, co do edukacji dzieci:):) sama pamiętam jak u mnie w klasie dzieci zmuszane były siłą do pisania ładnych literek:D a kiedy im to nie wyszło, to pani wyrywała kartki i kazała w domu przepisywać ten sam tekst ładnymi literkami;):)

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecam nowość Gdańskiego Wydawnictwa Harmonia:
    http://harmonia.edu.pl/
    Autor: Halina Konior-Węgrzynowa
    Tytuł: Uczę Czytać. Poradnik dla nauczycieli i rodziców początkujących czytelników.
    Opis publikacji:
    Publikacja przedstawia czytanie jako proces rozwiązywania problemów, łamigłówkę czy układanie puzzli - w oparciu o niezwykle skuteczną koncepcję stworzoną przez Marie M. Clay, psychologa, badacza i pedagoga z Nowej Zelandii.
    Publikacja dostarcza szczegółowych wskazówek jak przygotować małe dziecko do nauki czytania oraz w jaki sposób je wspomagać w początkach nauki czytania i pisania (zarówno dziecko bez problemów w czytaniu jak i to z trudnościami).
    Wiedza ta podana jest w przystępny sposób, poparta licznymi przykładami, analogiami do sytuacji „z życia wziętych” oraz morzem ćwiczeń, które można dowolnie ze sobą łączyć czy wybierać te, które szczególnie przypadną do gustu.
    Metoda nie wymaga specyficznych materiałów do nauczania. Można ją dostosować do każdej metody, jaką dziecko było dotychczas nauczane.

    OdpowiedzUsuń
  5. ja polecam książki po polsku: http://rewolucja.co.uk/kategoria/dla-dzieci-i-mlodziezy/dla-najmlodszych żeby dzieci w UK miały namiastkę Polski, chociażby w postaci polskiej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój syn rozpoczął właśnie naukę w pierwszej klasie w szkockiej szkole i uczy się czytać właśnie z książkami o rodzinie Kippera. Widzę, że takie podejście do czytania daje efekty (brak tekstu, niewielka ilość tekstu itd.) Szukam czegoś podobnego, serii książek po polsku, by pomóc synowi w nauce czytania po polsku. Czy może Pani coś polecić? Będę wdzięczna za pomoc :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za to, że tu zaglądacie. Będę bardzo szczęśliwa czytając wasze komentarze-zawsze na mnie działają niczym balsam i sprawiają mi prawdziwą radość.