Tak naprawdę to jestem twarda sztuka! Staram się nie chorować i tłumić w zarodku katary, bóle gardła i wszelkie złe prognozy dotyczące zdrowia. Już zapalenie oskrzeli, które przeszłam podczas ostatnich świąt Bożego Narodzenia narobiło sporego bałaganu w moim uporządkowanym świecie. Nie jest łatwo chorować, gdy ma się na głowie dom, trójkę dzieci i mnóstwo obowiązków, a nie można liczyć na pomoc z zewnątrz. A tu proszę- jak grom z jasnego nieba spadło na mnie zapalenie płuc. W samym środku lata! Nigdy wcześniej nie miałam tak wysokiej gorączki, (choć samo zapalenie płuc już kiedyś przeszłam), takich dreszczy i takich wizji i obrazów. Myślałam, że to koniec. Gorączka bliska 40 stopni utrzymywała się przez dwa tygodnie. Nie jadłam, leżałam i nie byłam w stanie ruszyć nawet ręką. Było mi obojętne, co dzieje się wokół i co robią dzieci. Na szczęście mój mąż mógł przeorganizować pracę i dostał kilka dni urlopu. Silne antybiotyki i czekanie na obniżenie gorączki. To czekanie trwało wieczność. Przejście kilka kroków to był wysiłek porównywalny do wielokilometrowego maratonu. A to wszystko podobno przez jakiś wirus. Wirusowe zapalenie płuc- czy słyszeliście kiedyś o czymś takim? Dziś już nie mam gorączki i wszystko praktycznie wróciło do normy, choć podobno szmery w płucach są nadal słyszalne i muszę na siebie bardzo uważać. Czuję, że jestem jeszcze chora, choć już funkcjonuję normalnie. I przecież zawsze na siebie uważam, bo nie mam czasu chorować, ale wirus to wirus; paskudztwo może się przyczepić wszędzie; w autobusie, w sklepie a nawet na spacerze… Mam zaległości na blogach, za które przepraszam. Bardzo się cieszę, że wciąż tu ze mną jesteście. Wracają mi siły i chęci, więc tylko patrzeć jak zabiorę was na ten już dawno obiecany spacer po Kornwalii. Pozdrawiam i zawsze zdrówka życzę, bo jak pisał nasz renesansowy poeta -Jan Kochanowski: „Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz…”.
Dawno temu, każdemu kto próbowałby mi wmówić, że emigruję z ukochanej Polski, wybiłabym to z głowy choćby za pomocą młotka. Podróże kształcą, a życie doświadcza. Tak też Bóg dmuchnął w żagle i okręt mojego życia z rodziną na pokładzie odpłynął w dal, by zacumować gdzieś w samym sercu Wielkiej Brytanii. Od kilku lat uczę się tego "tutaj". Poznaję, doświadczam, smakuję, dziwię się, zachwycam, czasem nie dowierzam, porównuję i opisuję. A kiedyś...? Kto wie, może Bóg znów dmuchnie w żagle i popłyniemy gdzieś dalej, do innego portu? Ale póki co, już dzisiaj zapraszam was na wspólny rejs po Wielkiej Brytanii. Będzie mi bardzo miło gościć was pod moimi żaglami.
Zdrowia Kathrin, zdrówka i zdróweczka. Czekam na nowe wieści ze świata:)
OdpowiedzUsuńJejku a ja Kochaneńka myślałam że to tylko wakacje i brak czasu spowodował tą przerwę.Jest mi naprawdę baaaardzo przykro że dopadło Cię takie okropne paskudztwo.Dobrze że już pomału wracasz do zdrowia.Proszę Cię, uważaj bardzo na Siebie.Na pewno będzie wszystko w najlepszym porządku czego z całego serca Ci życzę.
OdpowiedzUsuńDuuuuużo zdróóóóóóówka:))))))
Ufff.... Kasiu, tak się cieszę, że już czujesz się troszkę lepiej, bardzo się o Ciebie martwiłam. Obyś jak najszybciej doszła do siebie. Dużo, dużo zdrowia Kasieńko!!! Pozdrawiam, Agata.
OdpowiedzUsuńKasieńko zdrowie to największy skarb jaki posiadamy i nie żadne majątki pieniądze luksusowe auta!!Jeśli brak zdrowia to jak sama piszesz nic cię nie cieszy itd!cieszę się że już lepiej nabieraj sił i zdrowiej myślami jestem z Tobą;))) całusy
OdpowiedzUsuńTo dobrze, ze czujesz się już lepiej. Faktycznie nie uwierzyłabym, ze zapalenie płuc może być wirusowe. Zdrowia Ci życzę i powrotu do aktywności.
OdpowiedzUsuńKasiu, duzo zdrowka! Pozdrawiam cieplo, Magda (Na Wyspie)
OdpowiedzUsuńKasiu zmartwiłam się bardzo zaczynając czytać Cię, bo zapalenie płuc to nie żarty. Wiem coś o tym... Ale już Ci lepiej, to dobrze. Mam nadzieję, że jak najszybciej będzie zupełnie dobrze. Czasem trzeba pomyśleć o sobie, choćby właśnie dla dzieci. Też to sobie powtarzam, ale i tak czasem nie wychodzi. Ja zaczynam wspomnienia z naszej wycieczki do Turcji, ale do tematów angielskich też wracać będę, bo to kraj w którym najpełniej mi się oddychało :) I widzę, że Looe też byłyśmy razem, ale oczywiście osobno :) Pozdrawiam Cię ciepło :)
OdpowiedzUsuńW srodku lata i zapalenie pluc....i tak bywa..
OdpowiedzUsuńZdrowia zycze
Serdecznosci
Judith
Współczuję przejść...Mój mąż też ostatnio przechodził zapalenie płuc, w maju. Ciągnęło się długo, za długo ;) Teraz już wszystko ok.
OdpowiedzUsuńTobie zdrówka życzę i pozdrawiam ciepło.